Wpisy archiwalne w miesiącu
Marzec, 2011
Dystans całkowity: | 1001.48 km (w terenie 91.50 km; 9.14%) |
Czas w ruchu: | 45:02 |
Średnia prędkość: | 21.17 km/h |
Maksymalna prędkość: | 53.57 km/h |
Liczba aktywności: | 22 |
Średnio na aktywność: | 45.52 km i 2h 08m |
Więcej statystyk |
Wtorek, 15 marca 2011
wieczorny spontan
- DST 39.47km
- Czas 01:52
- VAVG 21.14km/h
- VMAX 46.06km/h
- Temperatura 5.0°C
- Sprzęt Niuniek
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 15 marca 2011
standard + urozmaicenia
- DST 28.12km
- Teren 7.00km
- Czas 01:21
- VAVG 20.83km/h
- VMAX 31.79km/h
- Temperatura 10.0°C
- Sprzęt Niuniek
- Aktywność Jazda na rowerze
powstańców, conrada, sokratersa, metro młociny, kasprowicza, marymont, sady żoliborskie, kierunek na budynek ciecha, powązkowska, forty bema, lasek na kole i dom :-)
Poniedziałek, 14 marca 2011
US i WZ
- DST 36.80km
- Teren 7.00km
- Czas 01:40
- VAVG 22.08km/h
- VMAX 33.48km/h
- Temperatura 15.0°C
- Sprzęt Niuniek
- Aktywność Jazda na rowerze
najpierw do US a później na WZ przez park szymańskiego i pole mokotowskie i powrót lekko naokoło przez lasek na kole.
"co tam, jak tam, ch*j tam, oj tam!"
- DST 56.37km
- Teren 1.00km
- Czas 02:41
- VAVG 21.01km/h
- VMAX 36.73km/h
- Temperatura 4.0°C
- Sprzęt Niuniek
- Aktywność Jazda na rowerze
jak w tytule. co chwila przy 20 km/h z tyłu ktoś zostawał, trzeba było czekać. nawet ogon zgubiliśmy na krakowskim przy 13 km/h :/ porażka!!! niektórzy nie powinni wogóle wsiadać na rowery!!!
a pojechaliśmy na ursus i tam się pokręciliśmy, koniec pod kolumną. później kebab, bo głodomory jak zwykle głodne :-)
a w drodze powrotnej zatrzymała mnie i Drexa drogówka :D jechaliśmy sobie spokojnie górczewską, i tuż przy trasie, w wyjeździe z nissana zatrzymał nas pan policjant i zapytał czy piliśmy % :-) i oczywiście zwrócił się do nas per panowie!!! :P więc ja z uśmiechem, że pani też :P my że oczywiście nie, pan stwierdził że nic od nas nie czuć i puścił :-) pierwszy raz w życiu! a myślałam, że rowerzystów w rowerowych wdziankach, kaskach i bla bla bla (nie takich z przypadku co to na rower wsiądą od święta w dzinsach) się nie zatrzymuje z reguły :D
a pojechaliśmy na ursus i tam się pokręciliśmy, koniec pod kolumną. później kebab, bo głodomory jak zwykle głodne :-)
a w drodze powrotnej zatrzymała mnie i Drexa drogówka :D jechaliśmy sobie spokojnie górczewską, i tuż przy trasie, w wyjeździe z nissana zatrzymał nas pan policjant i zapytał czy piliśmy % :-) i oczywiście zwrócił się do nas per panowie!!! :P więc ja z uśmiechem, że pani też :P my że oczywiście nie, pan stwierdził że nic od nas nie czuć i puścił :-) pierwszy raz w życiu! a myślałam, że rowerzystów w rowerowych wdziankach, kaskach i bla bla bla (nie takich z przypadku co to na rower wsiądą od święta w dzinsach) się nie zatrzymuje z reguły :D
eNeR "Kto nas grzeje?" :-)
- DST 79.01km
- Czas 03:30
- VAVG 22.57km/h
- VMAX 47.29km/h
- Temperatura 0.0°C
- Sprzęt Niuniek
- Aktywność Jazda na rowerze
dom - plac zamkowy - metropolitan - ciepłownia wola - elektrociepłownia żerań - elektrociepłownia kawęczyn- elektrociepłownia siekierki - metropolitan - dom :-) to tak bardzo w skrócie.
na metropolitanie spotkało się 18 rowerzystów. Woydzio jako że zaliczył glebę pod samym metro i popsuł sobie kolano, zakończył eNeRa już tam. jako że ja chwilę z nim postałam i poczekałam, musiałam gonić NR. Oni Kasprzaka, a ja Wolską. spotkaliśmy się przy Redutowej. CEL - ciepłownia Wola. Następnie obraliśmy CEL - elektrociepłownię Żerań. pojechaliśmy powstańców śląskich, generała maczka i aleją armii krajowej na most grota. zatrzymaliśmy się na modlińskiej przy elektrowni, gdzie znaleźliśmy kładkę, na która się wspięliśmy :D
Spod elektrociepłowni podjechaliśmy na drogę techniczną wzdłuż torów kolejowych kierując się na rondo Starzyńskiego <gdzie zaliczyłam spektakularną glebę, opona wpadła w wąską, długą dziurę i bęc. Mega krwiak na udzie, no uderzył mnie aparat, zdarta skóra pod kolanem i przetarty ochraniach od buta. A aparat? Cały! Mimo że centralnie na niego całym ciężarem ciała upadłam :D te Canony są nieśmiertelne :D>. później przez żabę, świętego wincentego, kondratowicza, łodygową i chełmżyńską pod kolejny nasz CEL - elektrociepłownię Kawęczyn. Następnie pojechaliśmy do marsa, na most siekierkowski i pod ostatni CEL – elektrociepłownię Siekierki. Następnie do czerniakowskiej, chełmską, dolną, puławską, Szucha, alejami ujazdowskimi, nowym światem pod metropolitana. Stamtąd grzybowską, żelazną, solidarności, górczewską i do domciu!!!
na metropolitanie spotkało się 18 rowerzystów. Woydzio jako że zaliczył glebę pod samym metro i popsuł sobie kolano, zakończył eNeRa już tam. jako że ja chwilę z nim postałam i poczekałam, musiałam gonić NR. Oni Kasprzaka, a ja Wolską. spotkaliśmy się przy Redutowej. CEL - ciepłownia Wola. Następnie obraliśmy CEL - elektrociepłownię Żerań. pojechaliśmy powstańców śląskich, generała maczka i aleją armii krajowej na most grota. zatrzymaliśmy się na modlińskiej przy elektrowni, gdzie znaleźliśmy kładkę, na która się wspięliśmy :D
Spod elektrociepłowni podjechaliśmy na drogę techniczną wzdłuż torów kolejowych kierując się na rondo Starzyńskiego <gdzie zaliczyłam spektakularną glebę, opona wpadła w wąską, długą dziurę i bęc. Mega krwiak na udzie, no uderzył mnie aparat, zdarta skóra pod kolanem i przetarty ochraniach od buta. A aparat? Cały! Mimo że centralnie na niego całym ciężarem ciała upadłam :D te Canony są nieśmiertelne :D>. później przez żabę, świętego wincentego, kondratowicza, łodygową i chełmżyńską pod kolejny nasz CEL - elektrociepłownię Kawęczyn. Następnie pojechaliśmy do marsa, na most siekierkowski i pod ostatni CEL – elektrociepłownię Siekierki. Następnie do czerniakowskiej, chełmską, dolną, puławską, Szucha, alejami ujazdowskimi, nowym światem pod metropolitana. Stamtąd grzybowską, żelazną, solidarności, górczewską i do domciu!!!
Sto Lat Chuck!
- DST 51.29km
- Czas 02:15
- VAVG 22.80km/h
- VMAX 40.17km/h
- Temperatura 3.0°C
- Sprzęt Niuniek
- Aktywność Jazda na rowerze
a więc... szybka spina i umówione spotkanie pod Feminą, Drex, Woydzio, Zygmunt i ja. jako że Zygmunt musiał do domu, to odstawiliśmy go jadąc troszkę naokoło na Włochy przez Mokotów :-) później zboczyliśmy na okęcie, skąd popedałowaliśmy na zamkowy a później na metro. na metrze dołączyli jeszcze Czarny i Oli . Później na 21 na Urodziny Chucka Norrisa na krakowskie :D fajnie było, szkoda ze tak krótko ;] i do domu lekko naokoło :-)
Środa, 9 marca 2011
bez szaleństw...
- DST 21.14km
- Czas 00:59
- VAVG 21.50km/h
- VMAX 33.18km/h
- Temperatura 1.0°C
- Sprzęt Niuniek
- Aktywność Jazda na rowerze
bez żadnych przygód, z Drexem, do Centrum i do domu. albo wiatr i temperatura że się nie chciało kręcić, albo ogólne "przepedałowanie się"...
Wtorek, 8 marca 2011
przyjemne z pożytecznym again :D
- DST 51.72km
- Teren 11.00km
- Czas 02:30
- VAVG 20.69km/h
- VMAX 42.43km/h
- Temperatura 3.0°C
- Sprzęt Niuniek
- Aktywność Jazda na rowerze
dzięki Adrianowi zły humor, wściekłość i złość minęło, ale od początku.
Wczoraj skrzypiał i trzeszczał suport, dziś od rana humor jakiś nieteges, nawet na rower z okazji dnia kobiet nie chciało mi się iść... Wspomniałam o suporcie Adrianowi na gg, więc kazał przyjechać, że zobaczy. ok! no to pojechałam. i oczywiście dziś nic nie trzeszczało, jak na złość :/ (na zlośc, bo jechałam to naprawiać a kurna objawów brak :P) i niewiele ujechałam a miałam scysję z taxówkarzem.
Opis zdarzenia:
"Jechałam ścieżką rowerową wzdłuż Górczewskiej w stronę Centrum. Przy stacji benzynowej przy Olimpii ścieżka wiedzie niefortunnie za stacją. Jechałam sobie i jechałam i właśnie na przejeździe ścieżki i wyjazdu ze stacji, stała taryfa. Facet stanął tak, że zastawił samochodem cały ten przejazd. Jadąc trąbnęłam AirZoundem i zatrzymałam się przed samochodem – środek ścieżki wypadał na wysokości drzwi kierowcy. Zanim cokolwiek zdąrzyłam powiedzieć, usłyszałam „Spierdalaj stąd”. Coś mu odpowiedziałam w tym samym tonie i słownictwie – szczerze już na tym wstępie byłam w szoku i za bardzo nie wiedziałam co się dzieje. Facet zaczął otwierać okno i wymachiwać rękami i oczywiście klnąc, próbował też wyjść z samochodu – tylko że ja akurat tam stałam i jego drzwi nadziewały się na moją oponę od roweru, jak próbował je otworzyć. Darował sobie wychodzenie i zaczął grzebać przy drzwiach pasażera i wyjął takie 30-40 cm czerwonego bejsbola! Próbował nim wymachiwać przez otwarte okno, potem próbował z nim wyjść, ale ja dalej stałam tak jak stałam, nie wiem czemu ale ręce miałam cały czas zaciśnięte na hamulcach i jak on się siłował, żeby wyjść (otwierał te drzwi i próbował mnie nimi „popchnąć”) to nic nie wskurał, bo rower stał w tym samym miejscu, w którym go zatrzymałam (jakieś 10 cm przed samochodem). Jakoś tak się stało, że w końcu uzmysłowił sobie, że się go nie boję i że próbując otworzyć te drzwi, nadziewa się na przeszkodę i że mógł chyba sobie wgnieść blachę. Wtedy skorzystałam z okazji i podjechałam pod światła i zrobiłam zdjęcia. Na szybko je robiłam, bo szczerze bałam się że zaraz znów wyskoczy z tego samochodu i podbiegnie z tym bejsbolem :/ ale on odjechał… jakieś 3-4 metry dalej pod samą stacją stał jakiś koleś na fajku i NIC nie zareagował, kompletna porażka :/"
grrr!!!!!!!!!!!
Później pojechałam do Adriana, suport sprawdził, wyczyścił, nasmarował. Dalej nie trzeszczy. Wybraliśmy się do lasku bielańskiego, lasku młocińskiego i z Wólki wracaliśmy na żoliborz. W lesie młocińskim widziane 3 sarny :-) trochę błotka, trochę śniegu, trochę błota, ale jechało mi się zajebiście! lubię błotko! na stacji przy conrada/sokratesa spotkaliśmy Leszka ;] z tamtąd pojechaliśmy na metro wilsona i się rozstaliśmy, Adrian do domu, ja do Arkadii. W Arkadii pogadałam chwilę z Drexem i ruszyłam do domu przez Centrum ;]
di end.
Wczoraj skrzypiał i trzeszczał suport, dziś od rana humor jakiś nieteges, nawet na rower z okazji dnia kobiet nie chciało mi się iść... Wspomniałam o suporcie Adrianowi na gg, więc kazał przyjechać, że zobaczy. ok! no to pojechałam. i oczywiście dziś nic nie trzeszczało, jak na złość :/ (na zlośc, bo jechałam to naprawiać a kurna objawów brak :P) i niewiele ujechałam a miałam scysję z taxówkarzem.
Opis zdarzenia:
"Jechałam ścieżką rowerową wzdłuż Górczewskiej w stronę Centrum. Przy stacji benzynowej przy Olimpii ścieżka wiedzie niefortunnie za stacją. Jechałam sobie i jechałam i właśnie na przejeździe ścieżki i wyjazdu ze stacji, stała taryfa. Facet stanął tak, że zastawił samochodem cały ten przejazd. Jadąc trąbnęłam AirZoundem i zatrzymałam się przed samochodem – środek ścieżki wypadał na wysokości drzwi kierowcy. Zanim cokolwiek zdąrzyłam powiedzieć, usłyszałam „Spierdalaj stąd”. Coś mu odpowiedziałam w tym samym tonie i słownictwie – szczerze już na tym wstępie byłam w szoku i za bardzo nie wiedziałam co się dzieje. Facet zaczął otwierać okno i wymachiwać rękami i oczywiście klnąc, próbował też wyjść z samochodu – tylko że ja akurat tam stałam i jego drzwi nadziewały się na moją oponę od roweru, jak próbował je otworzyć. Darował sobie wychodzenie i zaczął grzebać przy drzwiach pasażera i wyjął takie 30-40 cm czerwonego bejsbola! Próbował nim wymachiwać przez otwarte okno, potem próbował z nim wyjść, ale ja dalej stałam tak jak stałam, nie wiem czemu ale ręce miałam cały czas zaciśnięte na hamulcach i jak on się siłował, żeby wyjść (otwierał te drzwi i próbował mnie nimi „popchnąć”) to nic nie wskurał, bo rower stał w tym samym miejscu, w którym go zatrzymałam (jakieś 10 cm przed samochodem). Jakoś tak się stało, że w końcu uzmysłowił sobie, że się go nie boję i że próbując otworzyć te drzwi, nadziewa się na przeszkodę i że mógł chyba sobie wgnieść blachę. Wtedy skorzystałam z okazji i podjechałam pod światła i zrobiłam zdjęcia. Na szybko je robiłam, bo szczerze bałam się że zaraz znów wyskoczy z tego samochodu i podbiegnie z tym bejsbolem :/ ale on odjechał… jakieś 3-4 metry dalej pod samą stacją stał jakiś koleś na fajku i NIC nie zareagował, kompletna porażka :/"
grrr!!!!!!!!!!!
Później pojechałam do Adriana, suport sprawdził, wyczyścił, nasmarował. Dalej nie trzeszczy. Wybraliśmy się do lasku bielańskiego, lasku młocińskiego i z Wólki wracaliśmy na żoliborz. W lesie młocińskim widziane 3 sarny :-) trochę błotka, trochę śniegu, trochę błota, ale jechało mi się zajebiście! lubię błotko! na stacji przy conrada/sokratesa spotkaliśmy Leszka ;] z tamtąd pojechaliśmy na metro wilsona i się rozstaliśmy, Adrian do domu, ja do Arkadii. W Arkadii pogadałam chwilę z Drexem i ruszyłam do domu przez Centrum ;]
di end.
Poniedziałek, 7 marca 2011
przyjemne z pożytecznym!
- DST 45.87km
- Teren 1.00km
- Czas 02:16
- VAVG 20.24km/h
- VMAX 53.57km/h
- Temperatura 1.0°C
- Sprzęt Niuniek
- Aktywność Jazda na rowerze
a miałam pojechać tylko po gazetę i odebrać kolczyki :-)
umówiłam się z Drexem, podjechaliśmy do kiosku, zakupiłam gazetę, potem pojechaliśmy na myjnię. Drex umył Biedronę i nasmarował napęd koncentratem :P
do spotkania z Martyną mieliśmy jeszcze sporo czasu, więc pojechaliśmy na Kopiec Powstania Warszawskiego. Z Kopca udaliśmy się na krótki spacer po Starówce, a ze Starówki do Arkadii. W Arkadii będą kręcić jakąś kolejną komedię romantyczną "Listy do M." i wystawili świąteczną dekorację :D Spotkanie z Martyną - kolczyki odebrane i zapłacone!!! Szatańskie Rowery!!! Z pod Arkadii pojechaliśmy na kebaba - tzn. Drex był głodny :P Potem Decathlon Reduta - Drex kupił sobie nerkę na rower ;] a stamtąd już do domu :-)
"Karnych Kutasów" wlepionych w liczbie sztuk - 6.
aaa, no i coś się złego dzieje mi się w suporcie, trzeszczy :(
umówiłam się z Drexem, podjechaliśmy do kiosku, zakupiłam gazetę, potem pojechaliśmy na myjnię. Drex umył Biedronę i nasmarował napęd koncentratem :P
do spotkania z Martyną mieliśmy jeszcze sporo czasu, więc pojechaliśmy na Kopiec Powstania Warszawskiego. Z Kopca udaliśmy się na krótki spacer po Starówce, a ze Starówki do Arkadii. W Arkadii będą kręcić jakąś kolejną komedię romantyczną "Listy do M." i wystawili świąteczną dekorację :D Spotkanie z Martyną - kolczyki odebrane i zapłacone!!! Szatańskie Rowery!!! Z pod Arkadii pojechaliśmy na kebaba - tzn. Drex był głodny :P Potem Decathlon Reduta - Drex kupił sobie nerkę na rower ;] a stamtąd już do domu :-)
"Karnych Kutasów" wlepionych w liczbie sztuk - 6.
aaa, no i coś się złego dzieje mi się w suporcie, trzeszczy :(
Zegrze!
- DST 102.67km
- Czas 04:25
- VAVG 23.25km/h
- VMAX 41.65km/h
- Temperatura 2.0°C
- Sprzęt Niuniek
- Aktywność Jazda na rowerze
no więc zacznijmy od początku: wczoraj rzuciłam hasło: "a może Zegrze?" :-) przyjęło się bez żadnego NIE, tylko z TAK. tak więc 11:30 metro, stawili się ja, Drex, Woydzio, Oli i jeszcze jeden chłopak. ruszyliśmy, jechałoby się całkiem zajebiście, gdyby nie: wmoredwind, dziurawa nawierzchnia i milion aut na drodze na nieporęt. Nad Zegrzem przywitała mnie średnia 25,82. całkiem całkiem!!! jak na dystans 35 z czego minimum 15 pod wiatr, gdzie bez kitu momentami miałam serdecznie dość. W Zegrzu na pomoście słit focie i nie tylko słit i powrót. wracaliśmy przez marki, a skoro marki, to wstąpiliśmy do decathlonu. popatrzyliśmy - ja upatrzyłam dzwonek "I <3 my bike", Drex czerwone oponki do Biedrony :-) Oli kupił sobie kurteczkę cytrynkę. potem znów w drogę, kolega się odłączył na bankowcu, a my na żoliborz. kebab na broniewskiego/reymonta i pojechaliśmy odebrać na conrada Izę z treningu. dołączył do nas jeszcze Marcin z masy :-) Iza odebrana, dołączyła się do nas jeszcze dwójka znajomych Izy, jak się okazało, koleżanka jest znajomą moich znajomych, pozdrawiam! a "Niezła Korba" niech się weźmie za kręcenie :-) koleżanka odprowadzona do Janka, kolega tez się odłączył a my na pole mokotowskie, później prawie prościusieńko do domu :-)
momentami padałam na pysk, momentami siły się odnajdywały i w sumie gdyby nie brak czasu i inne współczynniki, można by było jeszcze naokoło do domu wracać. no ale cóż... :-) pierwsza setka i pierwsze Zegrze w tym roku zaliczone w doborowym towarzystwie!
momentami padałam na pysk, momentami siły się odnajdywały i w sumie gdyby nie brak czasu i inne współczynniki, można by było jeszcze naokoło do domu wracać. no ale cóż... :-) pierwsza setka i pierwsze Zegrze w tym roku zaliczone w doborowym towarzystwie!