Wpisy archiwalne w miesiącu
Październik, 2012
Dystans całkowity: | 452.35 km (w terenie 165.00 km; 36.48%) |
Czas w ruchu: | 26:25 |
Średnia prędkość: | 17.12 km/h |
Maksymalna prędkość: | 53.16 km/h |
Suma kalorii: | 16761 kcal |
Liczba aktywności: | 11 |
Średnio na aktywność: | 41.12 km i 2h 24m |
Więcej statystyk |
Halloween'owy NR
- DST 34.89km
- Teren 2.50km
- Czas 01:46
- VAVG 19.75km/h
- VMAX 35.19km/h
- Temperatura 1.0°C
- Kalorie 907kcal
- Sprzęt Groszek
- Aktywność Jazda na rowerze
Bardzo spóźniona pognałam na Metropolitana (jeszcze po drodze spotkałam Arusa i chwilkę z Nim pogadałam - sorry NR :*). Zrobiliśmy małe kółko i pojechaliśmy ZNÓW do Araba.... Ach te grzane piwo!
no i dzięki Student za oddanie gazety i zhandlowanie bloków... teraz muszę tylko dostarczyć 12 kasztelanów niepasteryzowanych :D
no i dzięki Student za oddanie gazety i zhandlowanie bloków... teraz muszę tylko dostarczyć 12 kasztelanów niepasteryzowanych :D
Niedziela, 28 października 2012
Białołęka :D
- DST 56.32km
- Teren 25.00km
- Czas 03:36
- VAVG 15.64km/h
- VMAX 35.51km/h
- Temperatura 0.0°C
- Kalorie 1528kcal
- Sprzęt Groszek
- Aktywność Jazda na rowerze
Noooo. Chcieli mnie wykończyć, ja to wiem, ale się nie dałam :D
Umówiliśmy się z Adrianem, Asią i Arturem i Studentem (który się nie pojawił)na las :D
Ciężko było momentami, nie powiem. Śnieg, ślisko na tych moich Smart Samach. Wspinam się pod górę i czuje jak za każdym ruchem pedałów zamiast jechać, koło się buksuje w miejscu :D
Ale zanim wyszłam z domu, myślałam, że więcej gleb zaliczę, było ich b. mało, więc nie jest źle. aczkolwiek jednak byłam najwolniejsza z grupy...
Zacznijmy od początku.
Gdy ja wychodziłam z domu, rodzice prostowali tuje, które się dosłownie położyły pod naporem tego ciężkiego śniegu. Do czego służą liny holownicze? Bo na pewno nie do holowania aut...
Miejsce zbiórki... Tak wymownie, pod Mostem :D
To na zdjęciu to bardzo łatwy odcinek śnieżnego, leśnego szlaku.
Z lasu wyjechaliśmy jak już się ściemniło i pognaliśmy znów do Araba. Mi potrzebny był klin :D
W drodze do domu, nad wjazdem na S8... Ej,. bez jaj. To mogło być możliwe, że ktoś nie zauważył że przyszła zima?
Test czołówki z Biedronki za 19,90, w komplecie z bateriami :D
ZAJEBISTA JEST!!!
W drodze do domu wstąpiłam jeszcze na 3s do Adriana - niestety tego dzisiejszego dnia zaczęły kręcić mi się moje obydwa gripy i jeździło mi się chujowo, bo to chujowe uczucie jak wszystko Ci się kręci :D więc Adrian pożyczył mi jakieś tam przykręcane, z różowymi końcówkami ^^ będą pasować tylko do Szczęśliwego Słonika :D
Umówiliśmy się z Adrianem, Asią i Arturem i Studentem (który się nie pojawił)na las :D
Ciężko było momentami, nie powiem. Śnieg, ślisko na tych moich Smart Samach. Wspinam się pod górę i czuje jak za każdym ruchem pedałów zamiast jechać, koło się buksuje w miejscu :D
Ale zanim wyszłam z domu, myślałam, że więcej gleb zaliczę, było ich b. mało, więc nie jest źle. aczkolwiek jednak byłam najwolniejsza z grupy...
Zacznijmy od początku.
Gdy ja wychodziłam z domu, rodzice prostowali tuje, które się dosłownie położyły pod naporem tego ciężkiego śniegu. Do czego służą liny holownicze? Bo na pewno nie do holowania aut...
Miejsce zbiórki... Tak wymownie, pod Mostem :D
To na zdjęciu to bardzo łatwy odcinek śnieżnego, leśnego szlaku.
Z lasu wyjechaliśmy jak już się ściemniło i pognaliśmy znów do Araba. Mi potrzebny był klin :D
W drodze do domu, nad wjazdem na S8... Ej,. bez jaj. To mogło być możliwe, że ktoś nie zauważył że przyszła zima?
Test czołówki z Biedronki za 19,90, w komplecie z bateriami :D
ZAJEBISTA JEST!!!
W drodze do domu wstąpiłam jeszcze na 3s do Adriana - niestety tego dzisiejszego dnia zaczęły kręcić mi się moje obydwa gripy i jeździło mi się chujowo, bo to chujowe uczucie jak wszystko Ci się kręci :D więc Adrian pożyczył mi jakieś tam przykręcane, z różowymi końcówkami ^^ będą pasować tylko do Szczęśliwego Słonika :D
Sobota, 27 października 2012
Urodzinowo z Asią
- DST 24.91km
- Teren 1.50km
- Czas 01:35
- VAVG 15.73km/h
- VMAX 30.38km/h
- Temperatura 0.0°C
- Kalorie 701kcal
- Sprzęt Groszek
- Aktywność Jazda na rowerze
Czyli.... na Kępę Potocką do Pubu Arab na urodzinowy browar :)
Ach, ten banan na twarzy :D Bosko było wczoraj! Świetnie się jeździło w tym śniegu :D
Ojcowie i Matki. Brakuje tylko Jednego Ojca...
Trzeba było się jakoś wysuszyć :D
Trochę napadało ^^
W drodze powrotnej spotkaliśmy Sparra, którego odprowadziłam na stację Veturilo :D
Pierwszy spotkany Bałwan tej zimy :D
i miał marchewkę!
Na Edmundzie widać 2 próby przejechania przez lasek na kole - nie dało rady. gałęzie od śniegu tak poopadały, że tam gdzie kiedyś była 23 metrowa ścieżka, była ściana lasu. nie chciało mi się szarpać tam z rowerem.
Ach, ten banan na twarzy :D Bosko było wczoraj! Świetnie się jeździło w tym śniegu :D
Ojcowie i Matki. Brakuje tylko Jednego Ojca...
Trzeba było się jakoś wysuszyć :D
Trochę napadało ^^
W drodze powrotnej spotkaliśmy Sparra, którego odprowadziłam na stację Veturilo :D
Pierwszy spotkany Bałwan tej zimy :D
i miał marchewkę!
Na Edmundzie widać 2 próby przejechania przez lasek na kole - nie dało rady. gałęzie od śniegu tak poopadały, że tam gdzie kiedyś była 23 metrowa ścieżka, była ściana lasu. nie chciało mi się szarpać tam z rowerem.
Lasek Bielańśki :)
- DST 33.77km
- Teren 12.00km
- Czas 01:48
- VAVG 18.76km/h
- VMAX 45.12km/h
- Temperatura 13.0°C
- Kalorie 893kcal
- Sprzęt Groszek
- Aktywność Jazda na rowerze
No to się zmęczyłam. nie powiem. podjazd w wąwozie troszkę lepiej, ale dalej nie to co chcę :(
no nic, będziemy próbować dalej :)
hahaha, ja dziś gleby nie zaliczyłam, ale za to Adrian tak :D
a taka tam mgiełka:
tam gdzieś w tle Groszka jest drugi brzeg :D
no nic, będziemy próbować dalej :)
hahaha, ja dziś gleby nie zaliczyłam, ale za to Adrian tak :D
a taka tam mgiełka:
tam gdzieś w tle Groszka jest drugi brzeg :D
Piątek, 12 października 2012
Nocny Kampinos z Mariuszem
- DST 50.06km
- Teren 18.00km
- Czas 02:25
- VAVG 20.71km/h
- VMAX 35.53km/h
- Temperatura 5.0°C
- Kalorie 1285kcal
- Sprzęt Groszek
- Aktywność Jazda na rowerze
Nogi mnie bolą :D
Przyjemny las nocą, i like it! Przytuliłam się nawet do drzewa na pewnym podjeździe :P
Wyjazd z lasu w Truskawiu. Zwróć uwagę na...
...alpejską kombinację :D
jak się nie ma czołówki, to się kombinuje jak się da.
następnym razem pamiętać, że druga lampka na kask, a nie ta... :-)
p.s. pierwszy raz tej zimy założyłam zimowe spdy :D nogi trochę się spociły, ale grunt, że nie zmarzły :D
Przyjemny las nocą, i like it! Przytuliłam się nawet do drzewa na pewnym podjeździe :P
Wyjazd z lasu w Truskawiu. Zwróć uwagę na...
...alpejską kombinację :D
jak się nie ma czołówki, to się kombinuje jak się da.
następnym razem pamiętać, że druga lampka na kask, a nie ta... :-)
p.s. pierwszy raz tej zimy założyłam zimowe spdy :D nogi trochę się spociły, ale grunt, że nie zmarzły :D
Podjazdy z Suchym
- DST 30.47km
- Czas 01:25
- VAVG 21.51km/h
- VMAX 52.64km/h
- Temperatura 5.0°C
- Kalorie 774kcal
- Sprzęt Groszek
- Aktywność Jazda na rowerze
Podjazdy z Suchym.
I lewe kolano coś szwankuje. Mam nadzieję, że to z zimna, do którego trzeba się przyzwyczaić...
"Patrz! Roboty na ścianie"
I lewe kolano coś szwankuje. Mam nadzieję, że to z zimna, do którego trzeba się przyzwyczaić...
"Patrz! Roboty na ścianie"
Wtorek, 9 października 2012
Ewa i Mariusz
- DST 40.60km
- Czas 01:47
- VAVG 22.77km/h
- VMAX 43.42km/h
- Temperatura 8.0°C
- Kalorie 1300kcal
- Sprzęt Groszek
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Ewy odebrać klocki i kółeczka do przerzutki, a do Mariusza przerzutkę. Powrót morderczy, wmordewind straszny :/
Rano zauważyłam, że coś jest nie tak... Czy to jest tak badziewne czy za mocno przykręcam? ;]
Nowe zabawki ^^
Update:
tyle udało mi się dziś z rana zmienić :D chyba to był czas NAJWYŻSZY na te zmiany ^^
Rano zauważyłam, że coś jest nie tak... Czy to jest tak badziewne czy za mocno przykręcam? ;]
Nowe zabawki ^^
Update:
tyle udało mi się dziś z rana zmienić :D chyba to był czas NAJWYŻSZY na te zmiany ^^
Suchedniów dzień 2
- DST 33.34km
- Teren 25.00km
- Czas 02:31
- VAVG 13.25km/h
- VMAX 37.60km/h
- Temperatura 14.0°C
- Kalorie 1987kcal
- Sprzęt Groszek
- Aktywność Jazda na rowerze
O dziwo, pełna sił i energii, obudziłam się już o 7 rano :] Asia też, więc dzień zaczęłyśmy od pogaduch i kaaaaawy. W końcu trzeba było poczekać, aż nasze 3 księżniczki wstaną :D
Śniadanko w piżamce :D
Bo śniadanie trzeba sobie urozmaicić :D
Niestety, ICM nie prognozował dobrej pogody, a wręcz od samego rana miało padać i miało być zimno. I było zimno. ALE nie padało ku naszemu szczęściu.
Księżniczki wstały, zjadły śniadanie i wzięliśmy się za lekkie ogarnianie rumaków.
Groszkowi troszkę się dostało wczoraj :D
A potem pojechaliśmy!
Pierwsza część wycieczki, to Kamieniołom Kopulak :-] Fajnie to wygląda!
EPICKA EKIPA w całości!
Mrau!
Po kamieniołomie w planie miał być obiad w Wąchocku, do którego mieliśmy dostać się terenem.
Mieliśmy.
ALE.
No właśnie ALE.
Popsułam Groszka :-[
Rzecz trzymana w ręce nie powinna być w ręce, tylko na ramie :D
Znajdź element, którego tu brakuje.
Po zdjęciu przerzutki, przymocowaniu linki i ręcznym ustawieniu łańcucha na przedniej zębatce, w połowie podjechałam i w połowie podeszłam pod górkę.
A tuż za mną Mariusz się zawziął że potrenuje podjazd, bo Mu też nie bardzo wychodził. Trenerka Asia trenowała, Adrian coś tam też pomagał a Student siedział i oglądał :P
A ja się to niby nie denerwowałam tą przerzutką :D
No i zaczęło kropić, ALE pojechaliśmy dalej w kierunku Wąchocka, jakoś tam próbowałam sobie dawać radę, widzieliśmy kilka razy jelenie i łanie :] ale za szybko biegały a aparaty już było pochowane głęboko w plecakach przed deszczem :[
Koniec końców zaczęło padać coraz bardziej i stwierdziliśmy że wracamy do Suchedniowa a obiad zjemy tam w knajpie.
Czekając na obiad, znaleźliśmy na mapie Szlak Miejsca Mocy :D
Obiad był dobry, bo ciepły :D zupka, herbatka, drugie danie, naleśniki na deser… :P
A drugie danie było z kwiatkiem :D
No, i w końcu były jakieś cycki! Bo my z Asią ich nie mieć :P
Ślad z GPSa niby na obiad do Wąchocka, który okazał się Suchedniowem:
i z obiadu do domu:
Szkoda, że to tak szybko minęło…
Śniadanko w piżamce :D
Bo śniadanie trzeba sobie urozmaicić :D
Niestety, ICM nie prognozował dobrej pogody, a wręcz od samego rana miało padać i miało być zimno. I było zimno. ALE nie padało ku naszemu szczęściu.
Księżniczki wstały, zjadły śniadanie i wzięliśmy się za lekkie ogarnianie rumaków.
Groszkowi troszkę się dostało wczoraj :D
A potem pojechaliśmy!
Pierwsza część wycieczki, to Kamieniołom Kopulak :-] Fajnie to wygląda!
EPICKA EKIPA w całości!
Mrau!
Po kamieniołomie w planie miał być obiad w Wąchocku, do którego mieliśmy dostać się terenem.
Mieliśmy.
ALE.
No właśnie ALE.
Popsułam Groszka :-[
Rzecz trzymana w ręce nie powinna być w ręce, tylko na ramie :D
Znajdź element, którego tu brakuje.
Po zdjęciu przerzutki, przymocowaniu linki i ręcznym ustawieniu łańcucha na przedniej zębatce, w połowie podjechałam i w połowie podeszłam pod górkę.
A tuż za mną Mariusz się zawziął że potrenuje podjazd, bo Mu też nie bardzo wychodził. Trenerka Asia trenowała, Adrian coś tam też pomagał a Student siedział i oglądał :P
A ja się to niby nie denerwowałam tą przerzutką :D
No i zaczęło kropić, ALE pojechaliśmy dalej w kierunku Wąchocka, jakoś tam próbowałam sobie dawać radę, widzieliśmy kilka razy jelenie i łanie :] ale za szybko biegały a aparaty już było pochowane głęboko w plecakach przed deszczem :[
Koniec końców zaczęło padać coraz bardziej i stwierdziliśmy że wracamy do Suchedniowa a obiad zjemy tam w knajpie.
Czekając na obiad, znaleźliśmy na mapie Szlak Miejsca Mocy :D
Obiad był dobry, bo ciepły :D zupka, herbatka, drugie danie, naleśniki na deser… :P
A drugie danie było z kwiatkiem :D
No, i w końcu były jakieś cycki! Bo my z Asią ich nie mieć :P
Ślad z GPSa niby na obiad do Wąchocka, który okazał się Suchedniowem:
i z obiadu do domu:
Szkoda, że to tak szybko minęło…
Suchedniów dzień 1
- DST 88.54km
- Teren 80.00km
- Czas 06:52
- VAVG 12.89km/h
- VMAX 50.18km/h
- Temperatura 25.0°C
- Kalorie 5815kcal
- Sprzęt Groszek
- Aktywność Jazda na rowerze
WHAT HAPPENS IN SUCHEDNIÓW, STAYS IN SUCHEDNIÓW!!!
Mój pierwszy taki wyjazd z rowerem, a na dodatek od razu w ciężki, trudny, pagórkowaty teren :P
Punio załadowany prawie na maxa – 3 osobo-rowery zapakowane, czas ruszać!
Styrałam się nieźle, Groszka skatowałam, trochę popsułam (ale o tym później), siebie poobijałam, wiele błędów popełniłam, no ale mam całe życie na to, żeby się nauczyć :)
Piątkowa wieczorna podróż i opijanie nowego nabytku Asi nie opóźniła i nie przeszkodziła w porannej pobudce sobotniej ;] No ale jak to po podróży, trzeba było zjeść kolarską kolację i napić się kolarskiego, złotego trunku :D
Wieczorek zapoznawczy czas zacząć:
„Kolarska kolacja”: sos wasabi, kabanosy, delicje, kawa inka i PIWO!
A najważniejsze są…. KABANOSY!
W sobotę rano pobudka, wszama, wyglądanie za okno, gdzie zajebiście mocno świeciło słońce na zajebiście błękitnym niebie i jazda!
No i dołączył jeszcze do nas MadMark :-]
Gdzieś na szlaku, Pan Mapa <Adrian> z Panem GPS <Student> szukają gdzie jesteśmy i gdzie jest szlak :)
Piątka Wspaniałych nadciąga!
A może do góry?
A może znów do góry? :D
Las! Wszędzie las!
Piach i piach, nie lubię piachu :)
Czas na postój, banany, kanapki, batony, izotoniki i inne pierdoły…
Się spisuje się!
Błoto było wszędzie… na mapie, pod paznokciami, na nogach, na całym rowerze….
A potem znów trzeba było jechać i jechać i podjeżdżać i zjeżdżać i tak w kółko ;]
Gdzieś na szczycie….
Moja nowa miłość, no co ja poradzę :*
W końcu jakieś “widoczki” a nie wszędobylski las :D
A czy Ty byłeś/aś na końcu świata?
I takim oto sposobem wróciliśmy mocno po zmroku do domu, po ciemku, przez las zahaczając o Tesco :]
Chyba Adrianowi nie zapomnimy Jego „jeszcze pół godziny drogi do Suchedniowa” powtarzające się przez jakieś 2h jazdy :D
Wieczorem byliśmy tak zmordowani, że dość wcześnie położyliśmy się spać…
Ślad z GPSa:
Mój pierwszy taki wyjazd z rowerem, a na dodatek od razu w ciężki, trudny, pagórkowaty teren :P
Punio załadowany prawie na maxa – 3 osobo-rowery zapakowane, czas ruszać!
Styrałam się nieźle, Groszka skatowałam, trochę popsułam (ale o tym później), siebie poobijałam, wiele błędów popełniłam, no ale mam całe życie na to, żeby się nauczyć :)
Piątkowa wieczorna podróż i opijanie nowego nabytku Asi nie opóźniła i nie przeszkodziła w porannej pobudce sobotniej ;] No ale jak to po podróży, trzeba było zjeść kolarską kolację i napić się kolarskiego, złotego trunku :D
Wieczorek zapoznawczy czas zacząć:
„Kolarska kolacja”: sos wasabi, kabanosy, delicje, kawa inka i PIWO!
A najważniejsze są…. KABANOSY!
W sobotę rano pobudka, wszama, wyglądanie za okno, gdzie zajebiście mocno świeciło słońce na zajebiście błękitnym niebie i jazda!
No i dołączył jeszcze do nas MadMark :-]
Gdzieś na szlaku, Pan Mapa <Adrian> z Panem GPS <Student> szukają gdzie jesteśmy i gdzie jest szlak :)
Piątka Wspaniałych nadciąga!
A może do góry?
A może znów do góry? :D
Las! Wszędzie las!
Piach i piach, nie lubię piachu :)
Czas na postój, banany, kanapki, batony, izotoniki i inne pierdoły…
Się spisuje się!
Błoto było wszędzie… na mapie, pod paznokciami, na nogach, na całym rowerze….
A potem znów trzeba było jechać i jechać i podjeżdżać i zjeżdżać i tak w kółko ;]
Gdzieś na szczycie….
Moja nowa miłość, no co ja poradzę :*
W końcu jakieś “widoczki” a nie wszędobylski las :D
A czy Ty byłeś/aś na końcu świata?
I takim oto sposobem wróciliśmy mocno po zmroku do domu, po ciemku, przez las zahaczając o Tesco :]
Chyba Adrianowi nie zapomnimy Jego „jeszcze pół godziny drogi do Suchedniowa” powtarzające się przez jakieś 2h jazdy :D
Wieczorem byliśmy tak zmordowani, że dość wcześnie położyliśmy się spać…
Ślad z GPSa:
Podjazdy z Suchym
- DST 30.99km
- Czas 01:24
- VAVG 22.14km/h
- VMAX 53.16km/h
- Temperatura 13.0°C
- Kalorie 766kcal
- Sprzęt Groszek
- Aktywność Jazda na rowerze
Podjazdy z Suchym.