Dzień bez samochodu, dzień po!
- DST 104.10km
- Teren 30.00km
- Czas 05:39
- VAVG 18.42km/h
- VMAX 52.13km/h
- Temperatura 14.0°C
- Kalorie 2500kcal
- Sprzęt Niuniek
- Aktywność Jazda na rowerze
Bo jak już wyjść na rower, to z impetem! ;]
Rano skoro świt zerwałam się i na 10 pojechałam do Adriana – mieliśmy jeździć po Lasku Bielańskim. Jakoś dawałam radę, zaprzyjaźniałam się z najmniejszą zębatką i terenowymi oponami od nowa ;]
Na koniec wycieczki dołączył do nas Cygaro, z którym to udaliśmy się do Adrianowego miszkania w celu wymiany klocków w Cygarowym Kubusiu. Trochę to trwało… :P
W drodze do domu na obiad, zbierałam z Cygarem kasztany i żołędzie do zrobienie ludzików :D aler jak widać edmund się wziął i zawiesił i dość szybko urwał się ślad, więc nie widać którędy dalej prowadził mnie Cygaro ;] warto dodać, że z chomiczówki do domu miałam pod wiatr i wykręcenie 20km/h to był istny wyczyn…
W domu szybki obiad i znów sprint, na agrykolę.
Mydelniczki i red bull i te sprawy, ale te 7 tys narodu tam to porażka. Także Agni poszła z Olą do łazienek, a my z Adrianem zwiedziliśmy dno portu czerniakowskiego, nadwiślańskie plaże i stadion narodwy :]
Po tym wszystkim udałam się do Rafała… przedostatni filkm z serii o superbohaterach obejrzany, został mi tylko Avengers :D
Ale niechcący spojrzałam na fejsa u Rafała i w 3 min umówiłam się znów z Cygarem na dokręcanie do mojej setki.
Było ciężko. Miał być kampinos, ale okazało się że czasu za mało. No to las na bemowie. Na samyjm wjeździe padł halogen Cygarowi, także jechaliśmy tylko na mojej. Dziki przy drodze spowodowały że włączyły nam się odpowiednie trybiki w nogach do szybkiej jazdy. Dołączył do nas Suchy i to były najgorsze km tego dnia. Nogi odmówiły poszłuszeństwa i ślamaszarnym tempem dojechałam do domu….
Rano skoro świt zerwałam się i na 10 pojechałam do Adriana – mieliśmy jeździć po Lasku Bielańskim. Jakoś dawałam radę, zaprzyjaźniałam się z najmniejszą zębatką i terenowymi oponami od nowa ;]
Na koniec wycieczki dołączył do nas Cygaro, z którym to udaliśmy się do Adrianowego miszkania w celu wymiany klocków w Cygarowym Kubusiu. Trochę to trwało… :P
W drodze do domu na obiad, zbierałam z Cygarem kasztany i żołędzie do zrobienie ludzików :D aler jak widać edmund się wziął i zawiesił i dość szybko urwał się ślad, więc nie widać którędy dalej prowadził mnie Cygaro ;] warto dodać, że z chomiczówki do domu miałam pod wiatr i wykręcenie 20km/h to był istny wyczyn…
W domu szybki obiad i znów sprint, na agrykolę.
Mydelniczki i red bull i te sprawy, ale te 7 tys narodu tam to porażka. Także Agni poszła z Olą do łazienek, a my z Adrianem zwiedziliśmy dno portu czerniakowskiego, nadwiślańskie plaże i stadion narodwy :]
Po tym wszystkim udałam się do Rafała… przedostatni filkm z serii o superbohaterach obejrzany, został mi tylko Avengers :D
Ale niechcący spojrzałam na fejsa u Rafała i w 3 min umówiłam się znów z Cygarem na dokręcanie do mojej setki.
Było ciężko. Miał być kampinos, ale okazało się że czasu za mało. No to las na bemowie. Na samyjm wjeździe padł halogen Cygarowi, także jechaliśmy tylko na mojej. Dziki przy drodze spowodowały że włączyły nam się odpowiednie trybiki w nogach do szybkiej jazdy. Dołączył do nas Suchy i to były najgorsze km tego dnia. Nogi odmówiły poszłuszeństwa i ślamaszarnym tempem dojechałam do domu….
Komentarze
Nawet od czytania i oglądania można było się zmęczyć. ;)
100km na mieście i w terenie to chyba ekwiwalent ze 200 na trasie.. ;] mors - 23:24 niedziela, 23 września 2012 | linkuj
Komentuj
100km na mieście i w terenie to chyba ekwiwalent ze 200 na trasie.. ;] mors - 23:24 niedziela, 23 września 2012 | linkuj