Prawie jak Mazovia, Prawie jak Giga!
- DST 78.67km
- Teren 5.00km
- Czas 03:19
- VAVG 23.72km/h
- VMAX 39.34km/h
- Temperatura 14.0°C
- Kalorie 1929kcal
- Sprzęt Niuniek
- Aktywność Jazda na rowerze
Co za dzień!
obudziłam się przed 6 sama z siebie, do 7 kontemplowałam z kawą przed kompem... szybki prysznic i śniadanie i jazda na Metro. na Metro nikogo nie było o 9, więc pojechałam na drugie miejsce zbiórki, na Starzyniaka. Chłopaki z Ronda Babki, którzy czekali na swoją ekipę w tym samym meijscu co ja czekałam na swoją, myśleli, że ja z nimi... oszaleli!!!
Na Starzyniaka przyjechał tylko Student więc emeryckim tempem pod wiatr ruszyliśmy do Legionowa, zdążyliśmy nawet na start :)
Później szybki sprint na upatrzone na mapie miejsce do cykania fot (byliśmy tam na minutę przed zawodnikami!!!) i tak oto siedzieliśmy w lesie ponad 2h i czekaliśmy na Naszych :)
Potem wróciliśmy na metę na ciasto, posiedzieliśmy, przeczekaliśmy deszcz i wróciliśmy do Warszawy cali mokrzy i w błocie.... spod kół. Jak już dojechałam na Wolę, to słońce wyszło :)
Aaaa, na mecie byli prawie już wszyscy nasi zawodnicy, a z Warszawy kibicować przyjechali jeszcze KTMka, Ania Db. i Maciek.
Wracaliśmy całą bandą jeszcze z Łasicem... który przejechał giga i nie miał jeszcze dość....
Dzień udany, korba i tylna piasta się nie rozsypały, więc jest git :P
obudziłam się przed 6 sama z siebie, do 7 kontemplowałam z kawą przed kompem... szybki prysznic i śniadanie i jazda na Metro. na Metro nikogo nie było o 9, więc pojechałam na drugie miejsce zbiórki, na Starzyniaka. Chłopaki z Ronda Babki, którzy czekali na swoją ekipę w tym samym meijscu co ja czekałam na swoją, myśleli, że ja z nimi... oszaleli!!!
Na Starzyniaka przyjechał tylko Student więc emeryckim tempem pod wiatr ruszyliśmy do Legionowa, zdążyliśmy nawet na start :)
Później szybki sprint na upatrzone na mapie miejsce do cykania fot (byliśmy tam na minutę przed zawodnikami!!!) i tak oto siedzieliśmy w lesie ponad 2h i czekaliśmy na Naszych :)
Potem wróciliśmy na metę na ciasto, posiedzieliśmy, przeczekaliśmy deszcz i wróciliśmy do Warszawy cali mokrzy i w błocie.... spod kół. Jak już dojechałam na Wolę, to słońce wyszło :)
Aaaa, na mecie byli prawie już wszyscy nasi zawodnicy, a z Warszawy kibicować przyjechali jeszcze KTMka, Ania Db. i Maciek.
Wracaliśmy całą bandą jeszcze z Łasicem... który przejechał giga i nie miał jeszcze dość....
Dzień udany, korba i tylna piasta się nie rozsypały, więc jest git :P
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj