pierwszy Czosnów tego roku i... 666!!!
- DST 87.62km
- Czas 04:07
- VAVG 21.28km/h
- VMAX 49.50km/h
- Sprzęt Niuniek
- Aktywność Jazda na rowerze
a miało być tak niewinnie... 8 lutego uświadomiłam sobie, że 9 lutego mija miesiąc jak jeżdżę w tym roku. więc... pierwszy plan: dokręcić do 6 stów. drugi plan: dokręcić do 606 km <606 jako taki substytut 666>. trzeci plan: dokręcić do 666km!
zaczęło się od tego, ze zostałam namówiona na Czosnów w południe dnia 9 lutego. jako że byłam w pracy do 19, umówiliśmy się na 20 na metro. szybka akcja, wielka reakcja! na metro pojawiło się 6 osób (ja, Woydzio, Czarny, Kamila, Maciek, Oli), Adrian dołączył przy arkadii, a Cygaro z Pchełasem w łomiankach. do czosnowa niektórzy szybciej, inni wolniej, z czosnowa tak samo. a mi ciągle brakowało parę km... no to spod metra tamką w dół - tam się pożegnaliśmy z Olim, Czarnym, Maćkiem i Kamilą (Adrian, Pchełas i Cygaro dużo wcześniej odłączyli), a my z Woydziem do poniatowskiego na jana pawła do nocnego, potem do Drexa do pracy, znów pod feminę - tam pożegnałam się z Woydziem i rozpoczęłam dokręcanie. solidarności, górczewską, klemensiewicza, przez park do człuchowskiej, powstańców, pod blok Drexa, anieli krzywoń, osiedlem do domu. 666-ty kilometr padł pod brama ;-) cóż za wyczucie kilometrów!!! wiem, że traskę dokończyłam już 10 lutego, ale wpisuję na 9, bo wycieczka zaczęła się zdecydowanie 9 lutego :D
także, podsumowywując, 9 stycznia - 9 luty -> 666 km!!!
ave satan i hardkor to moje drugie imię!
]:->
zaczęło się od tego, ze zostałam namówiona na Czosnów w południe dnia 9 lutego. jako że byłam w pracy do 19, umówiliśmy się na 20 na metro. szybka akcja, wielka reakcja! na metro pojawiło się 6 osób (ja, Woydzio, Czarny, Kamila, Maciek, Oli), Adrian dołączył przy arkadii, a Cygaro z Pchełasem w łomiankach. do czosnowa niektórzy szybciej, inni wolniej, z czosnowa tak samo. a mi ciągle brakowało parę km... no to spod metra tamką w dół - tam się pożegnaliśmy z Olim, Czarnym, Maćkiem i Kamilą (Adrian, Pchełas i Cygaro dużo wcześniej odłączyli), a my z Woydziem do poniatowskiego na jana pawła do nocnego, potem do Drexa do pracy, znów pod feminę - tam pożegnałam się z Woydziem i rozpoczęłam dokręcanie. solidarności, górczewską, klemensiewicza, przez park do człuchowskiej, powstańców, pod blok Drexa, anieli krzywoń, osiedlem do domu. 666-ty kilometr padł pod brama ;-) cóż za wyczucie kilometrów!!! wiem, że traskę dokończyłam już 10 lutego, ale wpisuję na 9, bo wycieczka zaczęła się zdecydowanie 9 lutego :D
także, podsumowywując, 9 stycznia - 9 luty -> 666 km!!!
ave satan i hardkor to moje drugie imię!
]:->
Komentarze
Ave Ave Anno. Piękny widok zaiste. Jeden z moich ulubionych. Świetna robota :)
Djablica - 22:33 czwartek, 24 lutego 2011 | linkuj
gratuluje :) jeszcze będą z Ciebie ludzie...znaczy się kolarze ;)
siwy-zgr - 01:18 czwartek, 10 lutego 2011 | linkuj
Przyznaj sie, krecilas kolem w garazu zeby bylo równo 666? ;P
siwy-zgr - 00:59 czwartek, 10 lutego 2011 | linkuj
Komentuj