Informacje

  • Wszystkie kilometry: 58136.44 km
  • Km w terenie: 4832.53 km (8.31%)
  • Czas na rowerze: 263d 00h 15m
  • Prędkość średnia: 8.89 km/h
  • Więcej informacji.

Odwiedziło mnie już kilka osób :-)

Darmowy licznik odwiedzin
(licznik od 05.10.2014r.)

Zaliczone gminy



Roczne statystyki

2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl 2008 button stats bikestats.pl 2007 button stats bikestats.pl

Moje rowery


Szukaj


Znajomi


Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy anna.bikestats.pl

Archiwum


Linki


Niedziela, 15 sierpnia 2010 Kategoria 100! seteczka!

MODLIN!!!

  • DST 104.64km
  • Teren 8.00km
  • Czas 05:02
  • VAVG 20.79km/h
  • VMAX 49.97km/h
  • Sprzęt Niuniek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ojej! Ile się działo! Co za dzień!

No ale zacznijmy od początku. Umówiliśmy się o 9!!! (w niedzielę!!!) pod ratuszem na bemowie i ruszyliśmy w dłuuugą trasę do Modlina w 13 osób – 2 laski i 11 chłopa :P. Pogoda była cudna! Traską przez warszawę, wat i obok kampinosu wyskoczyliśmy na trasę 7 i jechaliśmy wzdłuż niej. Tuż przed skrętem na czosnów zaliczyliśmy pierwszy postój – wszakże mieliśmy spory zapas czasu do spotkania z przewodniczką w modlinie :-) w czosnowie czekał na nas Czarny, tam też zatrzymaliśmy się w wiadomym miejscu na krotki postój w celu… zmoczenia pewnych części ciał w fontannie i znów w długą do modlina. W modlinie byliśmy dużo przed czasem co skutkowało postojem i odpoczynkiem. Średnia z jaką tam dotarliśmy – jestem z siebie dumna! 26,20 km/h to ładny wynik, zwłaszcza że to akurat ja zapodawałam tempo… :P nikt się nie skarżył!

Modlin jak to Modlin – byłam nie raz, ale z przewodniczką nigdy. Warto było, naprawdę! Pani przewodnik też poruszała się na rowerze, co znacznie ułatwiało nam poruszanie się po twierdzy, teoretycznie prawie wszędzie gdzie dziś byliśmy – już byłam, ale niejednokrotnie tam jeszcze wrócę. Oglądaliśmy spichlerz z tarasu w miejscu gdzie narew wpada do wisły, byliśmy oczywiście jak zwykle u Piętki, oglądaliśmy bramę ostrołęcka, redutę Napoleona, prochownie, działobitnie, piekarnię, koszary a nawet byliśmy na wieży tatarskiej! Ehh, szkoda słów a słowa i tak nie oddadzą tego wszystkiego. A szkoda ;P w twierdzy też zaliczyliśmy postój na przerwę śniadaniowo-obiadową :D oczywiście ze złocistymi napojami i wylewaniem na siebie wody – trochę gorąco było.
[
Z modlina wyruszyliśmy chyba ok. 16-17 (nie wiem o której, szczęśliwi czasu nie liczą) bo widać było że nadciąga burza. W drodze powrotnej zaliczyliśmy dość długi postój znów w czosnowie przy fontannie. Sporo focenia, śmiechów i moczenia się w fontannie :D

ale już słychać było grzmoty, także ruszyliśmy dalej w kierunku warszawy. Anna, czyli ja, rzuciła pomysł pojechania po drodze nad jeziorko dziekanowskie – dużo luda, a sprytna anna zgubiła „klin/zaczep” czy jak to się nazywa, który mocuje do klocka hamulcowego tę gumę, która ociera o obręcz, także musiała użyć w zastępstwie fragmentu kolczyka… prowizorka wytrzymała jazdę do domu w dość ciężkich warunkach, więc chyba tak zostanie :D

no więc po szybkiej naprawie ruszyliśmy dalej. W łomiankach minął nas Maciej K. z NRa… a 5 min po naszym spotkaniu zaczęło padać, więc widząc co się dzieje za 100m schowaliśmy się pod daszkiem… jak lunęło… z gradem… nie wiem ile tam staliśmy, ale burzę trzeba było przeczekać. W pewnym momencie przestało padać i ruszyliśmy dalej… na marymonckiej widać było efekty burzy… drzewa, gałęzie na ulicach, miejsca gdzie woda sięgała do połowy korby… ale dzielnie mknęliśmy dalej, bo… grzmiało znów a miejsca na schowanie się brak :( i znów zaczęło padać, już lajtowiej niż w łomiankach, ale znów padało. I nie dość że z góry, to i z dołu. Niestety od łomianek ulice wyglądały jakby spadło miliony litrów wody z nieba i jechało się w koleinach i pod dziurach pełnych wody :( na szczęście schowaliśmy się na chwilę na stacji metra słodowiec żeby odetchnąć i trochę się osuszyć. Część ekipy zgubiła się nam gdzieś na marymonckiej, a część od stacji metra pojechała do domu. Ale niestety, albo i stety, pewnej grupce mimo przemoczonych wszystkich ciuchów, butów, zimna i w ogóle, postanowiła jechać dalej :D pod krzyż! No więc pojechaliśmy. Dużo śmiechu – jak zwykle.


Teraz dla odmiany część ekipy, co pojechała pod krzyż, zachciało się jeść. Także pojechaliśmy na kebab na jerozolimskie. Tam po skonsumowaniu czegoś ciepłego, anna stwierdziła, ze w prostej linii do domu nie uzbiera 14 km aby dobić do setki. Także znów padł pomysł – jedziemy naokoło! No więc anna, drex i iza pojechali naokoło. Na królewskiej zauważyliśmy wojskowe pojazdy, więc pofociliśmy sobie przy nich.

Później pod arkadię i stamtąd na bemowo/wolę – górce. Izce brakowało troszke więcej niż mi i drexowi do setki, to jeszcze zaliczyliśmy rundkę po górcach i wstąpiliśmy do nocnego ;] a stamtąd do domciu!

Wyjazd przezajebisty. Czuję się po tej setce, jakbym zrobiła marne 20 km w emeryckim tempie. Samo zapieprzanie do modlina! Ach i och. Wyjeżdżając z twierdzy, nasze avg spadło z tych 26,20 do jakiś 20 z groszami, w sumie nie podgoniliśmy w drodze powrotnej – no ale cóż, warunki pogodowe bardzo nam nie pomagały.

Strat w ludziach i sprzęcie chyba nie zgłoszono, więc tym bardziej wyjazd na „+”!!!!!! :D

Komentarze
LLLLLLLLLLLLLLLLLubię to................................. :-)
anna
- 07:04 poniedziałek, 16 sierpnia 2010 | linkuj
Widać, że to LLLubisz ;)
siwy-zgr
- 06:53 poniedziałek, 16 sierpnia 2010 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa asasi
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl