Informacje

  • Wszystkie kilometry: 58256.27 km
  • Km w terenie: 4832.53 km (8.30%)
  • Czas na rowerze: 263d 20h 39m
  • Prędkość średnia: 8.88 km/h
  • Więcej informacji.

Odwiedziło mnie już kilka osób :-)

Darmowy licznik odwiedzin
(licznik od 05.10.2014r.)

Zaliczone gminy



Roczne statystyki

2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl 2008 button stats bikestats.pl 2007 button stats bikestats.pl

Moje rowery


Szukaj


Znajomi


Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy anna.bikestats.pl

Archiwum


Linki

KRWAWA PĘTLA!!!

  • DST 268.12km
  • Teren 200.00km
  • Czas 14:56
  • VAVG 17.95km/h
  • VMAX 38.05km/h
  • Temperatura 36.0°C
  • Kalorie 7174kcal
  • Podjazdy 2226m
  • Sprzęt Groszek
  • Aktywność Jazda na rowerze

GPS KTÓRY WARTO ZOBACZYĆ - JA JUŻ TEGO NIE POWTÓRZĘ!

Ach, co to był za dzień!

Pomysł objechania Warszawy padł dawno temu, lecz ciągle coś przeszkadzało.
No ale w końcu się udało. :-)
(w czasie oczekiwania na godzinę 0:00 poszczególne osoby objeżdżały trasę fragmentami, co by na głównym przejeździe nie błądzić w poszukiwaniu źle oznaczonego szlaku)

Zbiór o 5:55 pod marketem na Broniewskiego.
Stawiają się: ja z samochodem, Adrian, Mariusz i Marek. Nieźle - jak zwykle chętnych kobiet brak :D

6:00 pakujemy się do auta na żoliborzu
6:00 pakujemy się do auta na żoliborzu © annaw

20h później okazało się, że rower na dachu to zły pomysł....
Jak się okazało 20h później, to nie jest samochód na 4 osoborowery
Jak się okazało 20h później, to nie jest samochód na 4 osoborowery © annaw

Pojechaliśmy szczęśliwi i pełni nadziei do Zaborowa, aby stamtąd zacząć nasze wyzwanie. W tamtym rejonie nie ma czerwonego szlaku, więc musieliśmy się do niego jakoś dostać :-)

W stronę czerwonego szlaku
W stronę czerwonego szlaku © annaw

W stronę czerwonego szlaku
W stronę czerwonego szlaku © annaw

Chłopcy pojechali i
Chłopcy pojechali i © annaw

Dziś były urodziny Adriana. Miał niesamowitego pecha - zaliczał gleby, gubił liczniki,.....

I zaczęli szukać zagubionego licznika ;-)
I zaczęli szukać zagubionego licznika ;-) © annaw

Dworzec kolejowy w Nowym Dworze Mazowieckim. To tu zaczyna się właściwy szlak :)

Stacja kolejowa w Nowym Dworze Mazowieckim
Stacja kolejowa w Nowym Dworze Mazowieckim © annaw

CEL: CZERWONA KROPA!

Szczęśliwa Wesoła Brygada!
Szczęśliwa Wesoła Brygada! © annaw

A potem w drogę!

Nowy Dwór Mazowiecki
Nowy Dwór Mazowiecki © annaw

W Nieporęcie przez most niektórzy jechali na skróty....
Nieporęt. Adrian pojechał na skróty
Nieporęt. Adrian pojechał na skróty © annaw

A niektórzy naokoło :)
Nieporęt. Mariusz NIE pojechał na skróty :P
Nieporęt. Mariusz NIE pojechał na skróty :P © annaw

Czerwony szlak
Czerwony szlak © annaw

Przez krótki okres czasu towarzyszyła nam też Magda - inicjatorka pomysłu przejechania Krwawej :P
Przez chwilkę towarzyszyła nam Magda, w sumie pomysłodawczyni wypadu
Przez chwilkę towarzyszyła nam Magda, w sumie pomysłodawczyni wypadu © annaw

Przez chwilkę towarzyszyła nam Magda, w sumie pomysłodawczyni wypadu
Przez chwilkę towarzyszyła nam Magda, w sumie pomysłodawczyni wypadu © annaw

Horowe Bagna, których tak się wszyscy obawiali, można było przejść suchą nogą.
Niektórzy chcieli nawet przejechać, ale ta sztuka im się nie udała. Dwukrotnie :P
(kolejna wtopa Adriana :P)

Adrian chciał nam zaimponować i przejechać bagno
Adrian chciał nam zaimponować i przejechać bagno © annaw

Dwukrotnie, ale mu się nie udało :P
Dwukrotnie, ale mu się nie udało :P © annaw

Horowe Bagna
Horowe Bagna © annaw

Groszek, moja miłość :* W końcu chyba doczeka się umycia :D
Groszek, moja miłość :* W końcu chyba doczeka się umycia :D © annaw

Rezerwaty przyrody, Lasy, Puszcze, Parki Narodowe, Parki Krajobrazowe - wszystko zaliczone w ciągu jednego dnia!
Rezerwaty przyrody, Lasy, Puszcze, Parki Narodowe, Parki Krajobrazowe - wszystko zaliczone w ciągu jednego dnia! © annaw

Góra Kalwaria. Wjechaliśmy tu o zmroku. Odtąd cała trasa była już po ciemku
Góra Kalwaria. Wjechaliśmy tu o zmroku. Odtąd cała trasa była już po ciemku © annaw

I teraz parę wyjaśnień.

1. Naszym celem nie było zrobić trasy ściśle czerwonym szlakiem. Uznaliśmy, że jeśli się gdzieś zgubimy, pojedziemy inaczej, byleby do czerwonego trafić. Także stąd czasem z niego zbaczaliśmy.
2. Start z Zaborowa o 7 to zdecydowanie ZA PÓŹNO!!!! powinien być o 4, żeby zdążyć zaliczyć wszystkie lasy za dnia.
3. Temperatura nas zabijała - musieliśmy stawać niemal w każdym sklepie na uzupełnianie wody, cukrów w organiźmie i na lody. A to powoduje stratę czasu.
5. Czasami się gubiliśmy, ale się nie poddawaliśmy!!!
6. Niestety odcinek od Piaseczna nas przerósł - było już późno, ciemno. I wtedy zdecydowaliśmy, że będziemy ciąć asfaltem pi razy oko wokół czerwonego szlaku - byliśmy zdeterminowani, a raczej ja byłam, żeby wrócić do Zaborowa po auto i zrobić tę pętlę!
7. Nie bać się!
8. Trasa nie jest szczególnie trudna technicznie, niektóre odcinki były BOSKIE! np. lasem między Rembertowem a Wesołą.
9. Najlepszą rzeczą, która nam pomogła w przejechaniu, było rozpracowanie Pętli kawałkami. Wiele miejsc było naprawdę kompletnie nie oznakowanych i gdybyśmy mieli jeszcze dodatkowo szukać szlaku, prawdopodobnie nie dalibyśmy rady czasowo.
10. Na nogach byłam równo 24h, po czym poszłam spać na 2h i rano do roboty :P
11. miejsc błądzenia było kilka :P
12. czas jazdy jak dla mnie - chyba pi razy oko spodziewany, ale czas z postojami przekroczył oczekiwania
13. tempo - nie szaleliśmy, przez co jechaliśmy płynnie i cały czas do przodu zwartą grupą. no i dzięki temu daliśmy radę.
14. nie zliczę ile wypiłam napojów, ile lodów, etc. DUŻO.
15. Mając setkę na liczniku już wiedzieliśmy, ŻE TO ZROBIMY!!!
16. Całe szczęście, że zrobiłam kawę i herbatę do termosa, przydało się o 3 :P
17. od 1 w nocy zaczęłam mieć problem. Miałam dość psychicznie tego kręcenia i chciało mi się spać. Oczy same mi się zamykały :(
18. W Zaborowie byliśmy ok 2:30. Zanim się spakowaliśmy i pojechaliśmy, trochę minęło.
19. Największy zonk powrotu: rower Adriana przewrócił się na dachu :( wypadł z obejmy trzymającej ramę. Na szczęście paski trzymające koła przytrzymały rower, i nie spadł on z samochodu, tylko położył się na dachu..... NIGDY WIĘCEJ nie będę wieźć na tych bagażnikach rowerów!!!
20. na tę trasę idealne są opony z lekkim bieżnikiem: Race Kingi, Saguaro
21. Wcześniejsze przejechanie trasy kawałkami jest KO-NIE-CZNE!!!
22. nie bawić się w napoje z węglowodanami, żele i inne takie, wystarczy normalne żarcie, przy tym tempie żołądek zdąży to przerobić.

BTW, to były urodziny Adriana - jeszcze raz sto lat! Spełnienia marzeń, bo te z samego rana (przejedź pętlę!) jak widać, się sprawdziły!

TRASA:




Komentarze
no jest jak tam siedzimy i czekamy na tych co pojechali szukać sklepu ;]
anna
- 15:22 środa, 6 sierpnia 2014 | linkuj
Tak. Niedziela, pomyliłem się :) Nawet jest zdjęcie z miejsca, gdzie Was widziałem jak już chyba kierowaliście się wszyscy razem do odjazdu. Zaraz obok końca tego brukowanego podjazdu.
tomski
- 15:18 środa, 6 sierpnia 2014 | linkuj
ja mam problemy i po 50 km czasem :( gorąc odparza mnie momentalnie :(
anna
- 15:13 środa, 6 sierpnia 2014 | linkuj
ja użyłem rano zasypki ALANTAN
i musze przyznac - daje rade
bez smarowania/zasypywania po 130-150 km w terenie tyłek mam zryty na maxa
po tej zasypce dopiero grubo po 200 km zaczałem miec problemy i to też relatywnie nieduże
zważywszy na kilometraż
ML - 15:12 środa, 6 sierpnia 2014 | linkuj
http://anna.bikestats.pl/1194744,Wrzos-Branica-Bialobrzegi-Warka-GK.html

No, chyba między 18 a 19 w NIEDZIELĘ tam byliśmy :)

p.s. nie lubię podjazdów.
anna
- 15:01 środa, 6 sierpnia 2014 | linkuj
Ja ostatnio podjeżdżam kilka razy w tygodniu, bo moja stała trasa tamtędy wiedzie :) Prawie jak w górach, nawet jest ten podjazd ujęty tu: http://www.altimetr.pl/gora-kalwaria2.html
30m przewyższenia, szał ;)
Tydzień temu w Górze Kalwarii bodajże w sobotę pod wieczór też widziałem przejeżdżając jakąś większą grupę przy rynku, może to w takim razie byliście Wy :)
tomski
- 14:35 środa, 6 sierpnia 2014 | linkuj
ten bruk w GK zrobiliśmy w 3 osoby z 4 tydzień wcześniej :P
ile razy można to podjeżdżać?:P

wiesz, mieliśmy wpadki nawigacyjne, sporo km w nogach i sporo przed nami z perspektywą nawigacji po nocy na odcinku słabo nam znanym....
anna
- 14:28 środa, 6 sierpnia 2014 | linkuj
Gratulacje!

Prawie byśmy się na trasie spotkali, ja jechałem na odcinku czerwonego szlaku Ługówka - Góra Kalwaria - Kępa Nadbrzeska tego dnia po 19-tej w drugą stronę, a potem z powrotem przed 21. Ale Wy chyba jechaliście na tym odcinku do mostu asfaltem, a od Kępy N. jest też bardzo przyjemna opcja terenowa do samego mostu najpierw szutrem mniej więcej wzdłuż wału, a potem około 1,5 km po samym wale. No i brukowany podjazd w GK, ale ten pewnie ominęliście celowo po tylu km w nogach :)
tomski
- 11:40 środa, 6 sierpnia 2014 | linkuj
sudocrem to mega wynalazek!
anna
- 23:12 wtorek, 5 sierpnia 2014 | linkuj
Dojeżdżamy pod sklep gdzie ca.19 h wcześniej zaczynaliśmy jazdę.Samochód stoi na szczęście.Nie ma w nas wielkiej euforii ale też ekstremalnie zajechani nie jesteśmy.Sił na foto końcowe jednak trochę zabrakło.Na licznikach 268-271 km, średnia ok 18 km/h. Ogarniamy rowery i do domu. Jest ok. 2.30. W Wawce po 3-ciej. Jeszcze opisana akcja z rowerem Adriana. Wypakowujemy się z autka,żegnamy z Anią, trochę po asfaltach i się rozjeżdżamy bo robi się późno/wcześnie.

Ogólnie, licząc pi razy oko, zrobiliśmy po szlaku jakieś 210 km, z 250 km ogółem.Reszta to nasze autorskie wynalazki wynikające zasadniczo z braku czasu.
Zaczęliśmy za późno, szczególnie biorąc pod uwagę mega lampę i związaną z tym konieczność częstszych postojów. Dodatkowo jechaliśmy szlak z głowy, bazując na wcześniejszych objazdach, w tym jednorazowych, co czyniło ten trip trochę hipisowską przygodą. Z map korzystaliśmy w zasadzie tylko w nocy, gps został odpalony raz w MPK jak pobłądziliśmy.Biorąc powyższe pod uwagę trzeba uznać przejazd za bardzo przyzwoity a gdy najdzie ochota zrobić
szlak w większym procencie to jest konkretna wiedza do wykorzystania.
vol8 - 23:10 wtorek, 5 sierpnia 2014 | linkuj
Droga ma parę subtelnych wariantów i lądujemy na jakiejś kanciastej łączce która nagle się kończy.Wracamy.Łapiemy inną dróżkę.Jedzie się lepiej ale szlaku jakby nie ma.Trochę kombinujemy z mapą, Adrian wyciąga kompas i jakoś tnąc przez las dojeżdżamy znowu do szlaku i to do łatwej nawigacyjnie części.Lecimy prosto na Cmentarz w Antoninowie, omijamy, wbijamy w las na Magdalenkę.Teoretycznie prosty fragment a szlaku nie ma.Ania z Mariuszem trochę odjechali. Gadamy z Adrianem czy by nie wdrożyć planu B pt."asfaltem do celu" bo las zaczyna stawiać coraz trudniejsze zagadki, moja znajomość trasy nie jest doskonała, grozi nam wyczerpanie się świateł, tyłki zaczynają boleć na wertepach, a jest koło północy i poniedziałek tuż tuż.Okazuje się że Mariusz z Anią też o tym gadali więc od tej pory żegnamy szlak obiecując wrócić na niego w miarę możliwości i jedziemy przez las czekając aż pojawi się jakiś asfalt.Na asfalcie ogarniamy mapę, wbijamy na trasę 721 i ćwiczymy jazdę szosową po zmianach. Jedziemy kawałek S8 pustawą o tej porze, potem 720 przez Nadarzyn i Otrębusy.Postój regeneracyjny. W Brwinowie na chwilę jedziemy znów czerwonym, potem Biskupice i w Czubinie łapiemy czerwony mając nadzieję pocisnąć nim aż do Zaborowa. Za Rokitnem szlak idzie przez tory kolejowe. Jechałem tamtędy miesiąc temu i nie pamiętałem żadnych problemów.
Tymczasem teraz Adrian schodzi za tory i ląduje centralnie chaszczach w których trudno ogarnąć temat. Darujemy sobie więc i jedziemy przez Błonie, na trasę 92. Za mostkiem na Utracie wbijamy na szlak, potem w prawo na Łaźniew, lewo szuterkiem, trochę asfaltem i wyboistą polną drogą do Zaborowa.
META.
vol7 - 23:10 wtorek, 5 sierpnia 2014 | linkuj
Początkowo jest przyjemne podłoże ale potem zaczyna sie jazda w miękkim piasku, koła pływają, ale jedziemy po szlaku i ogólnie jest nieźle. W międzyczasie robi sie juz totalnie ciemno, odpalam czołówkę Adriana, konkretny snop światła w mrok leśny więc optymizm lekko rośnie. Pamiętam z rekonesansu jedno ukryte odbicie w lewo, udaje sie to złapać wiec jedziemy, potem jest naprawde nieźle, nie tracimy szlaku z oczu na dłużej, parę kilometrów zrobione. Szlak na szczęście idzie w miare nieskomplikowany sposób. Za Nowinkami jest odbicie szlaku w lewo i przejazd przez krzaki do mini mostku który trzeba przekroczyć. Bez znajomosci terenu rzecz raczej nie do zrobienia w tych warunkach ale na szczęście to zapamiętałem więc udało się utrzymać na szlaku.Kawałek lasem i lądujemy w Zalesiu. Tam dwie banalne pomyłki, przestrzelone ulice ale wyjmuje notatki z objazdu i udaje się wrócić na szlak, w tym zlokalizować mało oczywisty wjazd do lasu.
Jedziemy lasem, szlak jest, trasa na szczęście łatwa technicznie, zero podjazdów i zjazdów, trochę piachu , kałuże do omijania. Mijamy Łbiska.
Znowu las. Potem łąka, ciemno, zero szlaku przez dłuższy czas ale byłem tu i pamiętam ten odcinek.Jadę w ciemno,że tak powiem.Mijamy mostek na Jeziorce. Sekcja leśna do Wólki Prackiej jakoś idzie, reflektory na kaskach i kierownicach się bardzo przydają. Na trasie zielone ślepia które szybko znikają, dziki śmigają w poprzek drogi.
Dojeżdżamy do Wólki Prackiej. Pora późna. Robimy postój. Z Adrianem studiujemy mapę, Mariusz leży na skraju drogi żeby rozprostować plecy a Ania w lesie na ratowaniu tyłka sudocremem. Pamietam ten fragment z objazdu bo konkretnie pobłądziłem i kombinujemy żeby jakoś uniknąć teraz tej pomyłki. Niezbyt się udaje.
vol6 - 23:08 wtorek, 5 sierpnia 2014 | linkuj
Adrian sprawnie prowadzi ale zaczynamy przeliczać upływający czas i wychodzi na to że będziemy jechać sporą część trasy po ciemku.Tempo mamy przyzwoite, avg 18km/h ale dłuższe przerwy spowodowane upałem zaczynają powodować że czas się kurczy. Zaczynamy szukać oszczędności czasowych. Za Pogorzelą szlak odbija na czas jakiś w kierunku bunkrów ale sobie to darujemy i lecimy prosto na Janów .W Janowie szlak bywa zagadkowy ale dzięki wcześniejszym objazdom udaje się jechać sprawnie.Wyjeżdżamy na drogę 801, nie udaje sie znależć odbicia w lewo w terenie więc objeżdżamy asfaltem prowadzącym na Otwock Mały i Otwock Wielki.W międzyczasie popas, robi się niby przyjemniej, temperatura odpuszcza ale pić jakoś się chce.Pytamy lokalesów o trasę i lecimy asfaltami po szlaku na Kępę Nadbrzeską. W Kepie nie odbijamy na wał tylko asfaltujemy do Góry Kalwarii.Dochodzi 20 i zaczyna robić się szarawo.W Górze Kalwarii omijamy klasyczny podjazd brukowany i lądujemy w centrum .Do mety 85-90 km. Nie mam świateł, bo byłem za dużym optymistą co do czasu przejazdu,ale chłopaki mają nadwyżki więc dostaję czołówkę na kask i zamiast zjeżdżac asfaltami do Warszawy jak planowałem mam za zadanie prowadzić po ciemku odcinek GK-Zaborów bo jako jedyny jako tako go znam, bo jechałem miesiac temu tyle że nie po ciemku a i za dnia miałem tam trochę problemów nawigacyjnych . No ale jedziemy, raz się żyje. Szybko znajdujemy wylot szlaku z GK i ciśniemy na zachód. vol5 - 22:23 wtorek, 5 sierpnia 2014 | linkuj
Mijamy więc Bagno bez strat w ludziach i jedziemy kawałek lasu do Zielonki gdzie jest dość trudno, troche piachu, wydma do podejscia, jakies podjazdy. Męczymy to jakoś i meldujemy się w Zielonce. Lampa przeokrutna.Popas!
Opuszcza nas Magda, ruszamy dalej.Troszkę meandrów uliczkami w Zielonce, dojezdzamy do 631 i w lewo na Rembertów. Piękna szutróweczka potem asfalt, przejazd przez centrum Rembertowa, kluczenie uliczkami,wcześniejszy objazd znów sie przydał. Mała pomyłka przy wjezdzie do lasu za Rembertowem, ale łapiemy znów szlak i jazda jest przyjemna bo szlak przyjazny, po chwili robi się jeszcze przyjemniej , robi się flow, naciskam mocniej korby i ....zaliczamy pierwszą poważną wtopę nawigacyjną, nie zarejestrowałem odbicia szlaku i lądujemy chyba na zielonym pieszym.Postanawiamy nie cofać się tylko cisnąć w kierunku B.Czecha i tam poszukać szlaku. Udaje się to zrealizować, łapiemy wyjście czerwonego szlaku z lasu i przez barierki w miare sprawnie przeskakujemy na drugą stronę i kierujemy się w stronę CZD. Korygujemy małą wtopę nawigacyjną i wyjeżdżamy na Alei Dzieci Polskich.
Tu schodzę na tył peletonu a Adrian przejmuje nawigowanie,konsultując się co jakiś czas z Mariuszem.Lecimy na Wiązownę, szlak jest przyjemny, sporo się dzieje ale jako element szerszego kontekstu liczącego 250km trochę sił odbiera. Tam chyba przytrafia się kapeć Mariuszowi. Wymiana dęciochy i kręcimy dalej. Wiązowna i czas na popas.Dłuższa przerwa, jemy hamburgery, pijemy zimną cole, wodę, odpowiadamy na pytania: "-To ile przejechaliście? - Sto czterdzieści... -Czterdzieści? no no...w taki upał...." W końcu się zbieramy ale zahaczamy jeszcze o lokalną cukiernię.Lody, woda do bidonów, woda na głowę, krem na twarz i wracamy na czerwony.Kierunek Pogorzel, po drodze oczywiście klasyczny singielek nad Mienią gdzie się nie oszczędzamy zważywszy że parę kilosów na licznikach już jest.
vol4 - 22:22 wtorek, 5 sierpnia 2014 | linkuj
Za parę minut meldujemy się na stacji PKP Chotomów gdzie mamy umówione spotkanie z facebookową inicjatorką wyjazdu, Magdą, która nie ma siły na całą petlę ale postanawia z nami pojechać chociaż kawałek i sprawdzić czy faktycznie jedziemy a nie np. siedzimy w kawalerce na Mokotowie pijąc zimne piwko i oglądając Tour de Pologne w tv.

Ruszamy więc w 5 osób, mijamy Chotomów,meldujemy się w lesie Legionowskim , nawigacja jest prosta, las przyjemny, troszkę przykamuflowany skręt na szutrówkę do Łajsk nie stanowi problemu dzięki wcześniejszym objazdom. W Łajskach szukamy sklepu ale nie ma nic po drodze więc kierujemy się na las Nieporęcki. Ten las jest dość prosty nawigacyjnie ale stawia już pewne wymagania kondycyjne, jest pare rzeczy do wjechania, ale dajemy radę i łapiemy szybką szutrówkę do Nieporętu gdzie robimy kolejny popas.Lampa jest już maksymalna i nie ma innej opcji jak pojeść i popić.

Odcinek szlaku za Nieporętem jechałem na rekonesansie dzień wcześniej więc wciąż prowadzę, mając pewność że nie będzie problemu.Mijamy spokojnie toporny odcinek wzdłuż grobli, potem zanurzamy się na chwile w las i wyjeżdzamy na s631 aby wbić się do Lasów Drewnickich.Po małych problemach udaje się znaleźć wjazd i dalej ciśniemy bez przeszkód. Końcówka lasu to krzyżówka z s631 gdzie z reguły stoją lekko nadgryzione zębem czasu panie oferujące swoje wdzięki ale tym razem jest pusto, przecinamy 8-ke i przed Nadmą skręt w las. Kierunek to owiane złą sławą Horowe Bagno.Czerwony jest tu średnio widoczny ale jest idący identycznie zielony rowerowy więc spokojnie dojeżdżamy do Bagna, które jest jak na swoje standardy suchutkie, komary tez się wyniosły albo zmógł je upał.Kawałeczek z buta ale minimalnie, z poczuciem z tyłu głowy że można bardziej spokojnie spędzać upalną niedzielę niż urzadzając spacery po bagnach trzymając pod pachą 15 kg aluminium.
vol3 - 22:19 wtorek, 5 sierpnia 2014 | linkuj
Za Grochalami zamiast na wał lecimy jego podnóżem.Adrian zalicza niegroźną glebę ale przy okazji gubi licznik.Szukamy, jak widać na załączonych obrazkach ale bez rezultatu. Po paru minutach odpuszczamy i wskakujemy na bajki. Ponieważ ten fragment szlaku znamy wszyscy więc jedzie sie bez problemu, dwa trudniejsze nawigacyjnie odbicia w lewo mamy obcykane więc nie tracimy tam czasu i po chwili jesteśmy na ładnej szutrówce prowadzącej do trasy S7. Tam w zasadzie powinno sie zrobić opcję schodami w górę-schodami w dół i dalej zielonym ale wybieramy opcję asfaltową trasą 575 i po chwili jesteśmy w okolicach mostu nad Wisłą gdzie decydujemy że zrobimy dodatkowe 4km (2+2) do stacji PKP w Modlinie gdzie na jednym ze słupów figuruje kropka oznaczająca początek czerwonego szlaku. Byłem tam miesiąc temu w poszukiwaniu tego słupa więc teraz nie tracimy na to czasu tylko ustawiamy się do fotki którą wykonuje miły pan w mundurze pracownika kolei.

Po fotce czas zacząć właściwą jazdę czerwonym szlakiem. Most na Narwi pokonujemy trochę nieortodoksyjną drogą, jest wąsko,Adrian z kierą 810 ledwo się mieści, koła lekko pływają na ażurowym metalu, mijamy gościa który straszy że Sokiści tu łapią a przejazd kosztuje 500 pln. Jakoś się udaje bez opłat, wracamy na asfalt i po chwili z mostu na Wiśle zjeżdżamy na wał. Z wału w miarę szybko na asfalt i na pierwszy tego dnia postój żywieniowy w Żabce. Jemy hotdogi, uzupełniamy płyny, lampa o tej porze zaczyna robić się już konkretna. Wracamy na wał i ciśniemy do skrętu w lewo w kierunku
Modlińskiej. Wychodzę na prowadzenie, zbliżamy się do moich terenów macierzystych, spokojnie mogę ponawigować. Trasa jest prosta, mijamy Suchocin, Trzciany, jeziorko,tam jeździłem pętle treningowe więc nawet nie patrze na drzewa w poszukiwaniu szlaku. Lecimy przez Chotomowski, oznakowanie dobre, a kiedyś był to istny trójkat bermudzki dla jadących Krwawą Pętle. Męczymy kwadratowy singielek wzdłuż ogrodzenia , potem seria wydm objechana przepisowo prawą stroną żeby nie łazić po nasłonecznionym piachu.
vol2 - 22:17 wtorek, 5 sierpnia 2014 | linkuj
Dobrze, to ja rozszerzę swoją wypowiedź, zasadniczo ma być to lektura dla AM, który był mocno zaangażowany w prace nad projektem i oferował pomoc logistyczną w razie problemów podczas naszego przejazdu, jednakowoż skoro czytam że ma on objechaną całą trasę w kawałkach(i tracki z tego wynikające ) to będę się streszczał bardziej niż pierwotnie zakładałem. Mniej geografii, ciut więcej opisu zdarzeń i impresji.Niech będzie jakaś pamiątka pisana.

Start, jak na fotkach, Warszawa , 6 rano z hakiem, pakujemy sie i jazda do Zaborowa. Tam wypakowanie, sprawdzenie do której czynny miejscowy sklep(do 20) jakby zaszła konieczność opicia sukcesu za kilkanaście godzin.Krem na twarz, reset liczników i punkt 7.00 ruszamy.
Wjeżdżamy na niebieski pieszy, Adrian prowadzi, tempo ekonomiczne,18-19 avg, bez szaleństw ale też żeby nie turlać się wycieczkowo.Kłopotów nawigacyjnych brak, dojeżdżamy do żółtego, lecimy przez Leszno, dalej żółtym bez wahnięć, łąki koło Łasicy suche, gdzieś w tamtej okolicy robimy krótki postój .Wyjeżdżamy w Dąbrowie, za sklepem w lewo, z buta w górę po piaszczystej wydmie, potem super kawałek w dół w okolicach Szczebla. Dalej żółtym pod pn kraniec Kampinosu. Tam bierzemy wersję zielonym pieszym, po minimalnym przestrzeleniu wracamy na zielony i kierujemy się na Grochale.
vol1 - 22:15 wtorek, 5 sierpnia 2014 | linkuj
słabym pomysłem było też robienie tego w niedzielę, bo w poniedziałek do roboty ;-)
anna
- 07:13 wtorek, 5 sierpnia 2014 | linkuj
Ja jeszcze pare słów od siebie.
Szczera chęć przejechania czerwonym szlakiem w całosci wymaga ruszenia na trasę wtedy kiedy zaczyna robić się jasno.Jest wtedy przestrzeń czasowa na odpoczynki (w tym gdy jest mega lampa i pauz musi być dużo więcej) i na rozsądne tempo bez szaleństw tak żeby dało się spokojnie nawigować. W ostateczności można wyliczyć sobie to tak żeby koniec pętli wypadał w miejscu doskonale nam znanym i wielokrotnie jeżdzonym, tak żeby ew.zmrok nie był przeszkodą.

Jeżeli zacznie się za późno grozi nocne nawigowanie po srednio oznakowanych i srednio atrakcyjnych rowerowo lasach i szanse utrzymania się na szlaku mocno maleją.
MarekL - 20:18 poniedziałek, 4 sierpnia 2014 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa edzaj
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl